Pułapka perfekcjonizmu czyli dlaczego nigdy nie doprowadzam spraw do końca

Zaczynanie od nowa jest fajne. Nowy początek, teraz będzie inaczej, lepiej, idealnie. Teraz już na pewno się uda. A potem drobne potknięcie… Jednak się nie uda, to bez sensu. Więc zacznijmy od nowa. Bo zaczynanie od nowa jest fajne. Teraz przecież będzie inaczej.

Done is better than perfect

Ten napis powinnam sobie wytatuować chyba na czole. Jestem jedną z takich osób, która chce mieć wszystko idealnie… albo w ogóle. Nigdy nie umiałam robić czegoś dłużej niż 5 minut, bo jeśli od razu mi nie wychodziło, to przestawało mi się to podobać i szukałam czegoś nowego. Z tego powodu w dzieciństwie zdarzyło mi się uczęszczać na bardzo różne zajęcia dodatkowe od ćwiczeń judo, przez kółko fizyczne, chór, aż po zajęcia taneczne. Wszędzie było super… aż do pierwszych schodków.

Później podobnie było z nauką… po co nauczyć się trochę? Zazwyczaj uczyłam się albo na dobrą ocenę, albo w ogóle.  🙂

Refleksja w sumie przyszła całkiem niedawno, trochę pod wpływem cytatu z nagłówka, a trochę pod wpływem chęci usunięcia kolejnego bloga, bo przecież planowałam pisać 3 razy w tygodniu mądre i motywujące teksty. Ale jako że ze złymi nawykami trzeba walczyć, postanowiłam chociaż raz dla eksperymentu zrobić coś inaczej niż zawsze, bo przecież „Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów”.

 

Wyciągać wnioski, a nie się obwiniać

Mówi się, że błędy są potrzebne, bo na nich się uczymy. Często jednak zamiast uczyć się na błędach, wyciągać z nich wnioski, zamartwiamy się i obwiniamy, katując samych siebie. A przecież to do niczego nie prowadzi.

Kiedy popełnimy błąd warto się zatrzymać i odpowiedzieć sobie na pytania dlaczego? co zrobiłem nie tak? A potem zanotować sobie w głowie, czego nie robić w przyszłości i sobie odpuścić. Let it go. Potraktować siebie jak przyjaciółkę. Czy jej byśmy wybaczyli to drobne potknięcie? Zapewne tak, więc sobie też możemy. Pozwólmy sobie na błędy, aby każdego dnia być lepszym, żeby się doskonalić. Nigdy nie będziemy idealni.

Nigdy nie będzie perfekcyjne, ale może być zrobione.

 

Jak się nie zniechęcać?

A co jeśli zapiszemy się na kolejny kurs grania na gitarze, a po tygodniu okaże się, że wciąż nie potrafimy perfekcyjnie zagrać „nothing else matters” i czujemy się zawiedzeni, zniechęceni i mamy poczucie, że to „na pewno nie dla nas”? Potraktujmy to jak doświadczenie, jak eksperyment, który pomoże sprawdzić, jak poradzimy sobie z czymś w czym czujemy się „naprawdę kiepscy”. I nawet jak nigdy nie będzie idealnie, to może w pewnym momencie będzie chociaż wystarczająco dobrze?

Reasumując, pomyślałam sobie, że czasem warto aż tyle nie rozmyślać, tylko po prostu robić… Nie wszystko warto roztrząsać, rozkładać na czynniki pierwsze i analizować.

Może czasem wystarczy po prostu… zrobić.

I czekać. Cierpliwie. Na efekty.

Choć z tą cierpliwością bywa różnie… Ale to już całkiem inna historia.

2 myśli na temat “Pułapka perfekcjonizmu czyli dlaczego nigdy nie doprowadzam spraw do końca

  1. I brawo, trzymam kciuki, żeby ten wpis byl kolejną cegielką w tym murze blogowym, który jak wiadomo nie musi być idealny, wystarczy, żeby był 🙂 Krok po kroku dążyć do celu i mieć przy tym radość i pożytek dla siebie – to jest to!

    Polubienie

  2. I brawo, lubię takie podejście 🙂 ten wpis to kolejna cegiełka do blogowego muru, który jak już wiadomo nie musi być idealny 😉 ważne, żeby to co się robi dawało radość i było dla nas pożyteczne, a krok po kroku będzie coraz lepiej … i idealniej

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s