Sezon urlopowy w pełni, więc i my udaliśmy się na wypoczynek. W tym roku celem naszej wakacyjnej podróży została Krynica Zdrój – przepiękne i niezwykle urokliwe miasteczko niedaleko Nowego Sącza. Wyjazd uważam za niezwykle udany i dlatego dziś chciałam się z Wami podzielić moimi patentami na to, aby w trakcie urlopu naprawdę wypocząć i nie wrócić do pracy jeszcze bardziej sfrustrowanymi niż przedtem. Opowiem też, gdzie się zatrzymaliśmy, co robiliśmy i jak przebiegał cały nasz wolny czas.
- Planowanie.
Pierwszą rzeczą, którą warto zrobić przed urlopowymi wyjazdami i decyzjami, to skonfrontować nasze oczekiwania wobec urlopu z oczekiwaniami osoby lub osób, z którymi udajemy się w podróż. Dobrze by było, gdyby były chociaż zbliżone. Wyjazd raczej nie będzie udany, jeśli jedna osoba chce leżeć plackiem na plaży, a druga maszerować po 30 km dziennie. Warto więc wcześniej ustalić, co dokładniej chcemy robić. Nasze oczekiwania były w zasadzie podobne – chcieliśmy spędzić trochę czasu aktywnie, tj. pochodzić po górach, trochę poodpoczywać, znaleźć czas na dobry serial, czytanie książek i odkrywanie pobliskich restauracji. Ogólnie moim głównym założeniem było, aby był to czas „bez spiny”.
Dobry plan to już połowa sukcesu. 😉
- Przełożenie planów w rzeczywistość.
Czyli wybór odpowiedniego miejsca, czasu i sposobu wypoczywania. Wiem, że niektórzy lubią leżeć plackiem na plaży cały dzień, a inni maszerować w pocie czoła po górach – i to jest okej, pod warunkiem, że właśnie tego chcemy. Ja jestem gdzieś zupełnie po środku (jak chyba we wszystkim ;)) – lubię znajdować złoty środek i robić „wszystkiego po trochu”. Dlatego właśnie wybraliśmy Krynicę – miasteczko, w którym można trochę pochodzić po górach (ale nie są to góry, do których trzeba specjalnego przygotowania i niesamowitej kondycji), ale można też naprawdę poleniuchować, napić się zdrowotnej wody czy po prostu pospacerować deptakiem. Trochę się śmiałam, że to miasto dla emerytów i rodzin z dziećmi… ale w sumie mentalnie całkiem tam pasowaliśmy. W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze do Wieliczki, aby zwiedzić kopalnię soli oraz spędziliśmy dzień w Krakowie świętując Międzynarodowy Dzień Piwa i Piwowarów. 😉
- Odpowiednie nastawienie.
I to jest kluczowa kwestia lub jak kto woli – tu jest pies pogrzebany. Na nic nam urokliwe miasteczka, piękne góry, plaża z najpiękniejszym piaskiem, jeśli będziemy cały wyjazd spięci, naburmuszeni albo myślami wciąż w pracy. Warto w trakcie urlopu naprawdę „być tu i teraz”, pozwolić naszemu zmęczonemu umysłowi na chwilę się zatrzymać, nacieszyć oczy pięknymi widokami, a podniebienia lokalnymi przysmakami. Skupić się na tym co ważne – na przyjemnościach i delektowaniu się tym, że nic nie trzeba, a wszystko można. Przydałoby się też trochę odpuścić… Zarówno sobie – naprawdę nie musimy cały czas wyglądać perfekcyjnie i mieć pełnego makijażu, ale też innym… chociaż przez te kilka dni nie kłócić się o błahe sprawy czy nie wypominać błędów z przeszłości. Pozwólmy odpocząć sobie i innym.
Jak ja podeszłam do tegorocznego urlopu? Nie nastawiałam się na zwiedzanie jak największej liczby miejsc, ale na kontemplację otoczenia i przyrody. Nie zależało mi na zdobyciu niewiadomo ilu szczytów, ale na spędzeniu czasu przyjemnie, złapaniu kilku ładnych kadrów do zdjęć (zawsze z tyłu głowy mam „o, to będzie fajne zdjęcie do wpisu na bloga” :D), poczytaniu książki, zjedzeniu dobrych lodów i oscypków, powolne spacery i niezobowiązujące rozmowy. To, na czym najbardziej zależy mi w trakcie urlopu, to tzw. reset – przewietrzenie umysłu, złapanie trochę świeżości, zregenerowanie się, tak aby później mieć siłę i ochotę na realizację nowych pomysłów i planów (a trochę ich mam ;)). Urlop więc jest dla mnie naładowaniem baterii na jesień i zimę.
- Czas dla siebie po wyjeździe.
Wiem, że może nie każdy to zrozumie i nie każdemu ten pomysł się podoba, ale nigdy nie wyjeżdżam na cały okres przeznaczony na urlop. Po wyjeździe lubię mieć czas w domu dla siebie. I chociaż naprawdę lubię odwiedzać ciekawe miejsca, to jednak najlepiej czuję się już po powrocie do domu, do własnych kątów, własnego biurka i własnej pościeli. Pod koniec urlopu lubię też przygotować trochę chałupę – zrobić małe (lub większe) porządki, coś tam sobie przeorganizować, coś pozmieniać, coś wymyślić. W tym roku, z okazji tego, że dodatkowo mam jeszcze gości na kilka dni – chciałam też trochę pozwiedzać naszą najbliższą okolicę, tj. Warszawę. Wstyd się przyznać, że mieszkając w stolicy już tyle lat, tak rzadko cokolwiek zwiedzam. Warto znać nasze miasto i poznawać je nie tylko w trakcie urlopu.
- Korzystanie z życia nie tylko w trakcie urlopu.
I tu pojawia się punkt bez którego nasza głowa nie pozwoli nam odpocząć. 😉 Jeżeli cały rok czekamy tylko na te 2 czy 3 tygodnie urlopu, to możemy naprawdę mieć wobec niego wygórowane oczekiwania i każda najmniejsza ryska będzie nas niesamowicie frustrować i denerwować. Dlatego polecam korzystać z życia, z lata i z każdej pory roku nie tylko w trakcie urlopu, ale przez cały rok, nawet popołudniami czy w weekendy. Wtedy do urlopu będziemy mogli podejść z trochę mniejszą „spiną”, że musi być idealnie. Bo idealnie nigdy nie będzie – nie mamy wpływu na pogodę, czy zachowania innych osób. Mamy za to wpływ na własne nastawienie i na własne reakcje. Dlatego pamiętajmy, że urlop to nie jest nasze zbawienie i nie załatwi za nas wszystkiego. Życie odbywa się cały czas, a nie tylko przez 2 tygodnie w roku. Warto więc o tym pamiętać i cieszyć się życiem cały rok… W końcu każdy dzień może być dniem wolnym. Wystarczy tylko zmienić myślenie.
Opowiedzcie jak lubicie spędzać urlop, w jaki sposób najlepiej odpoczywacie i jakie macie plany na dalszą część lata! Czekam na Wasze komentarze!
Też lubię gdy wyjazd wakacyjny jest wypośrodkowany. Fajnie coś nowego zobaczyć, zdobyć, doświadczyć, ale też przeżyć i wchłonąć tak całą sobą czyli na spokojnie. Fajnie też poleniuchować patrząc w niebo 😉
Wieliczkę zwiedzałam będąc w połowie ciąży. I jako jedyni przeszliśmy całą trasę 🙂 bo tam w jednym miejscu można zrejterować z czego pozostała część grupy od razu skorzystała
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hihi, ups, my w Wieliczce też z tego skorzystaliśmy 😛
PolubieniePolubienie
A to żałujcie 😉 przewodniczka jeszcze pare ciekawych rzeczy opowiedziała, a jak zostaliśmy z nią sami to w ogóle innego charakteru ta druga część nabrała
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mam podobne podejście do tego, które opisałaś.. bez spiny, ale połączyć i zwiedzanie i leniuchowanie. Nie wyobrażam sobie być w jakimś nowym miejscu i przeleżeć czas plackiem przed hotelem, choć ten placek jest równie potrzebny do naładowania baterii 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokładnie! Najlepiej wszystkiego po trochu 🙂
PolubieniePolubienie
Tylko czasem dni za mało, żeby złapać wszystko co się chciało 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Marzy mi się urlop i wakacje
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Marzenia są po to, aby je spełniać 🙂 Dzięki za komentarz, pozdrawiam!
PolubieniePolubienie