System planowania menu i co mają do tego niehandlowe niedziele

Moje początki planowania posiłków sięgają czasów, kiedy po raz pierwszy byłam zmuszona do samodzielnych zakupów spożywczych czyli studiów. W okresie mieszkania w akademiku w pobliżu nie było żadnego większego supermarketu, więc na zakupy chodziłam stosunkowo rzadko i z wielkim plecakiem. Nie gotowałam wtedy zbyt wielu skomplikowanych potraw, a moja dieta opierała się głównie na różnego rodzaju kanapkach na ciepło: tostach z opiekacza oraz chleba w jajku z patelni. Głównym obiadem było spaghetti i dania przywiezione z domu od mamy. Ze względu na ograniczone zasoby finansowe i sporą odległość do sklepu przed pójściem do Biedronki czy Auchana, mniej więcej planowałam, co zjem w najbliższe dni i przygotowywałam listy zakupów. Ze względu jednak na to, że niewiele gotowałam, a na wykładach najczęściej jadłam pączki i precle kupione w okolicznym sklepiku, plany te nie były ani skomplikowane, ani czasochłonne, ani zbyt dokładne.

Później, w okresie początków mojej kariery zawodowej nieco „zachłysnęłam się” obiadami i daniami sprzedawanymi przez tzw. Pana Kanapkę, który przychodził do biura. Wtedy prawie nie gotowałam i praktycznie nie robiłam żadnych planów menu, bo jedyne posiłki, jakie jadłam w domu to były kolacje, które składały się głównie z parówek. Po jakimś czasie jednak te kupne obiady kompletnie mi się przejadły, a moje samopoczucie i waga też nie były zachwycające, i powoli zaczęłam przygotowywać sobie posiłki samodzielnie w domu. Na początku bywało różnie, często nie wiedziałam, co przygotować, albo nie chciało mi się nic gotować. Jednak małymi kroczkami wraz z moim narzeczonym wypracowaliśmy cały system planowania i przygotowywania naszych posiłków, a także system robienia zakupów, o którym chciałabym Wam opowiedzieć.

Od czego zaczynamy?

Cały proces rozpoczynamy od tzw. burzy mózgów, czyli rozmowy na temat tego, co chcielibyśmy zjeść w danym tygodniu. Zbieramy pomysły, wybieramy dania, ja często też przeglądam ostatnio oglądane przepisy na you tube i podejmujemy decyzję, jakie obiady przygotujemy. Następnie przygotowuję listę zakupów. Najczęściej robię to w formie elektronicznej. Używam do tego aplikacji ColorNote.

81902855_866637930440123_351104410987790336_n82344179_2232778353685063_1373476824104828928_n

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nie ma ona jakichś wymyślnych opcji i gadżetów, ale dla mnie jest wystarczająca i pozwala w trakcie wizyty w sklepie wykreślać produkty, które mamy już w koszyku. Podczas robienia listy zakupów sprawdzam, jakie składniki będą potrzebne do wykonania danych potraw i zapisuje te, których nie mamy w domu, a także wszystkie inne produkty, które chcemy jeść, np. na śniadania, kolacje czy przekąski. Co do śniadań i kolacji nie planuję ich konkretnie w odniesieniu do każdego dnia. Mamy mniej więcej stałą kompozycję posiłków (np. kanapki, jajecznica, omlet), więc praktycznie większość rzeczy kupujemy dość systematycznie i nie wymagają one szczególnych planów. Takie listy zakupów przygotowujemy dwa razy w tygodniu, ponieważ tyle razy robimy zakupy. Pierwszą listę sporządzam w niedzielę, gdyż w poniedziałek po pracy robimy zakupy na wtorek-czwartek. Drugą listę w czwartek, bo analogicznie w piątek po pracy robimy zakupy weekendowe oraz na poniedziałek. Ten system sprawdza nam się najlepiej i został nieco wymuszony przez niehandlowe niedziele. Kiedyś zakupy często robiliśmy w sobotę, co sprawiało, że miałam poczucie, że tracimy bardzo dużo z tego dnia. Kiedy zostały wprowadzone niedziele z zamkniętymi sklepami, zakupy w sobotę przy ogromnych kolejkach stały się nie do zniesienia, więc zaczęliśmy je robić w piątek. Koło godziny 16, a zazwyczaj właśnie o tej porze robimy zakupy, nie ma zbyt wiele ludzi w sklepie, do którego najczęściej chodzimy. Można więc powiedzieć, że niedziele z zamkniętymi sklepami wyszły nam całkiem na dobre. 😉

Zakupy w lodówce i co dalej?

Kiedy wszystkie potrzebne produkty mamy już zakupione, możemy przejść do gotowania. Obiady zazwyczaj robimy na dwa dni, z wyłączeniem sobót, tzn. w poniedziałek przygotowujemy posiłek na wtorek i środę, w środę na czwartek i piątek. W sobotę często jemy coś „niecodziennego”: pizzę, tortille z kurczakiem i warzywami lub wychodzimy coś zjeść do restauracji. W niedzielę gotujemy obiad w podwójnej porcji, aby można było go zabrać w poniedziałek do pracy i w poniedziałek znowu gotujemy na wtorek i środę. Czasem nieco nudno jest jeść dwa dni z rzędu ten sam obiad, ale nie chcemy poświęcać aż tak dużo czasu na gotowanie, więc taki sposób jak na razie się u nas dobrze sprawdza.

IMG_20180218_185045

Skąd czerpiemy inspiracje na posiłki?

Ci, którzy mnie znają, pewnie wiedzą, że jestem dość wybredna, jeśli chodzi o składniki i potrawy, które lubię. Udało nam się jednak wypracować listę naszych ulubionych dań, choć jak na razie nie jest ona zbyt długa. Najczęściej przygotowujemy obiady właśnie z tego zakresu, jednak raz na jakiś czas wprowadzamy coś nowego. Moimi głównymi miejscami, z których czerpie pomysły na nowe dania jest You Tube. Mam kilka ulubionych kanałów kulinarnych: m.in. Skutecznie.tv i Menu Dorotki, które serdecznie Wam polecam. Zdarza mi się mieć też ochotę na jakiś konkretny składnik, np. łososia, a wtedy wpisuję w Google czy na You Tube w wyszukiwarkę dania z tym produktem i szukam czegoś, co akurat mi pasuje. Jakiś czas temu chętnie oglądałam też kanał Kuchnia Lidla i tam też można było znaleźć sporo inspiracji. W wymyślaniu potraw na kolejne dni bardzo pomocne może być spisanie listy ulubionych dań oraz listy propozycji na nowe dania. Dzięki temu nie umknie nam jakieś pyszne, ale lekko zapomniane danie, a także będziemy mogli systematycznie próbować coś nowego.

Jakie są zalety planowania menu?

Przede wszystkim oszczędność czasu i pieniędzy. Zanim zaczęłam planować menu, często nie wiedziałam, co zjeść i w rezultacie w sklepie kupowałam mnóstwo niepotrzebnych produktów, z których później nie wiedziałam, co przygotować. Teraz właściwie nie kupuję już rzeczy spoza listy zakupów (no chyba, że jakieś drobne „grzeszki”, takie jak chipsy, które są moją największą słabością), przez co na zakupy i jedzenie wydaję mniej pieniędzy. Kolejną zaletą planowania posiłków jest niemarnowanie jedzenia. Kupowanie wielu produktów, z których nie wiemy, co przyrządzić często kończy się tak, że psują się one i po prostu musimy je wyrzucić, a to tak jakbyśmy wyrzucili do kosza własne pieniądze. Jeszcze jedną zaletą planowania menu, którą zauważyłam u siebie jest to, że zaczęłam zwracać większą uwagę na to, co jem i na to, aby posiłki były bardziej zbilansowane i zawierały lepsze składniki. Oczywiście moja dieta nie jest idealna, a nawet bym powiedziała, że jest bardzo daleka od ideału, ale staram się nad nią pracować i powoli zmieniać nawyki. Plany menu bardzo mi w tym pomagają.

IMG_20190713_092741

Garść porad, które mogą ułatwić planowanie menu:

  1. Przygotowywanie listy zakupów według kolejności ułożenia produktów w sklepie:

Kiedyś często zdarzało mi się, że produkty na liście zakupów miałam ułożone losowo. W efekcie pomijałam jakiś produkt z listy i na koniec zakupów okazywało się, że zapomniałam czegoś, co jest na drugim końcu sklepu i musiałam się po to wracać. Aby usprawnić robienie zakupów wymyśliłam wtedy, że listę zakupów będę układać w kolejności ułożenia tych produktów na półkach w sklepie (aplikacja ColorNote umożliwia po sporządzeniu listy zmianę kolejności bez końca). Do tego oczywiście trzeba znać ułożenie danych rzeczy w sklepie, ale jeśli zazwyczaj robi się zakupy w tym samym sklepie, to zupełnie łatwo to zapamiętać (choć czasem sklepy robią przemeblowania i wtedy trzeba uczyć się od nowa…).

  1. Zwracanie uwagi na rzeczy, które mogą być użyte do czegoś innego:

Plany menu warto sporządzać w taki sposób, aby nie marnować jedzenia. Kiedy np. wiem, że zużyje pół śmietany do zupy, to zastanawiam się, co innego mogę przygotować, aby wykorzystać resztę tej śmietany, zanim się popsuje i np. decyduję się na naleśniki z twarogiem, do którego dodaję ten produkt.

  1. Częstsze zakupy:

Kiedyś byłam zwolenniczką planowania menu na cały tydzień i robienia wielkich tygodniowych zakupów. Życie jednak nie zawsze jest idealne, a właściwie rzadko jest, więc często kpi sobie z naszych planów. W efekcie jedna mała zmiana w posiłkach w tygodniu, np. złe samopoczucie i niechęć do gotowania, czy nagła ochota na niezdrowe jedzonko z Fast Fooda może spowodować, że cały tygodniowy plan menu się posypie i mnóstwo składników popsuje się, zanim zdążymy je wykorzystać. Warto więc robić zakupy częściej i pozostać przy tym elastycznym: jeśli mieliśmy zaplanowany na piątek makaron z łososiem, ale akurat naszła nas ogromna ochota na pizzę z sieciówki, to możemy ją zjeść, a przy kolejnych zakupach uwzględnić, że mamy już składniki na posiłek na następny dzień. Dzięki temu pozostaje nam furtka na spontaniczną „ochotę” na coś innego, a przy tym nie zmarnujemy zbyt wiele jedzenia, bo nie mamy ogromnych zapasów i spokojnie możemy je wykorzystać kolejnego dnia.

IMG_20180415_185603

  1. Przeglądanie gazetek z supermarketów:

Czasem, gdy nie mam pomysłów na to, co chciałabym zjeść, przeglądam promocyjne gazetki i sprawdzam, co fajnego można by było zrobić z produktów, które są akurat w promocji. To dobry patent, jeśli nie mamy ochoty na nic szczególnego, bo przy okazji można zaoszczędzić nieco pieniędzy.

Tak wygląda mój cały system planowania menu. Napiszcie, jak wygląda on u Was: czy jecie posiłki w domu, skąd czerpiecie inspiracje? Jeśli macie też do polecenia jakieś fajne książki kucharskie, w których są w miarę proste i szybkie przepisy to koniecznie dajcie znać, bo właśnie takich inspiracji szukam.

Trzymajcie się, do następnego i smacznego!

22 myśli na temat “System planowania menu i co mają do tego niehandlowe niedziele

  1. Witaj Aniu, robisz pewnie właściwie ale ja mam wszystkie swe plany w resztkach mózgu. 😄😄 Co do niedziel bez Handlu to bardzo dobre rozwiązanie nie tylko dla ludzi pracujących w sklepach, zresztą stosowane wszędzie

    Polubione przez 1 osoba

  2. Listę zakupów robię na bieżąco, gdy kończą się produkty, które lubię mieć stale w domu. Bardzo mnie zaciekawiłaś tą aplikacją do list, chyba się przerzucę z zapisywania na kartce, bo i tak telefon mam pod ręką 🙂 Co do planowania, też muszę zacząć.. gotuję co dwa dni, ale czasem faktycznie pomysł jest na coś innego niż składniki i część traci datę ważności. Pora tego przypilnować. Książki niestety nie polecę, przepisów szukam w necie, a wybieram stronę, z której przepis wydaje się najprostszy 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ja kiedyś robiłam listy tradycyjnie na kartkach, ale kilka razy zdarzyło mi się zapomnieć zabrać tej listy ze sobą 🙂 telefonu raczej nie zapominam 😀 powodzenia w planowaniu posiłków! ja dziś upichciłam kopytka, które już długo za mną chodziły.

      Polubienie

      1. Dawno ich nie gotowałam.. Za to idąc za Twym przykładem zainstalowałam aplikację do zakupów (listonic) i oprócz listy zyskałam też wstępne podliczanie kosztów i dojście do przepisów. Zobaczyłam też program „co na obiad”, który prócz pomysłów, rozpisuje danie na składniki i można odhaczyć które się ma, a których brakuje do jego ugotowania. Ileż dobrego można się dowiedzieć dzięki blogom! 🙂

        Polubione przez 1 osoba

  3. Mnie planowanie na cały tydzień nie wyszło. Staram się oczywiście zaplanować menu i pod nie robić cotygodniowe większe zakupy, które też robimy zwykle w piątek. To jednak nie jestem w tym planowaniu zbyt dobra. Bo zaplanuje indyka, ale w lodówce mam jakieś resztki i nagle z nich wymyślam jakąś zupę albo danie. Ciągle mam wrażenie, że kupuje za dużo.

    Polubione przez 1 osoba

    1. A masz możliwość robienia zakupów częściej? Jeśli tak, to można planować na mniejszą liczbę dni do przodu i kupować tylko tyle co na te dwa czy trzy dni, przynajmniej te produkty, które się szybko psują. Albo może więcej rzeczy mrozić? Ja lubię mieć coś w zamrażarce na czarną godzinę, chociaż szybko zapominam, co w niej jest i po jakimś czasie ze zdziwieniem to odkrywam 🙂

      Polubienie

  4. Robię te wszystkie rzeczy, o których piszesz! Przeglądam gazetki, by znaleźć promocje, które mogą zainspirować mnie do dań. Przeglądam moje ulubione blogi kulinarne. i robię listę zakupów, dzieląc je na owoce i warzywa, zakupy z lodówek i zamrażatrek, pozostałe spożywcze i niespożywcze 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  5. Kiedyś wszystkie zakupy z pamięci, ale teraz już niestety starość nie radość 😉 i często lista okazuje się niezbędna, taka ułożona działami. A aplikacja fajna, bo najgorzej szukać na zakupach długopisu do wykreślania tego co już w koszyku

    Polubione przez 2 ludzi

Dodaj komentarz