Pułapki nadmiernego konsumpcjonizmu

W pracy widzę koleżankę w pięknych nowych spodniach w kwiaty. Wygląda nieziemsko! Pytam ją, gdzie je kupiła i skrzętnie zapisuję dane sklepu. Centrum handlowe mijam po drodze, więc z łatwością odnajduję znaną sieciówkę i kupuję takie same spodnie. Przy okazji w oko wpada mi bluzeczka w paseczki w promocji, więc ją też kupuję. Szczęśliwa wracam do domu i odkładam torbę z zakupami na bok. Przy okazji porządków odnajduję tę torbę i wyciągam spodnie. Ładne, założę jutro. Rano ochoczo zakładam spodnie. Nie wyglądam w nich tak dobrze, jak koleżanka. Nie mam też żadnej pasującej bluzki. Właściwie to te spodnie nie są nawet w moim stylu. Lądują na dnie szafy, aby towarzyszyć innym nieudanym zakupom. Co się tutaj wydarzyło? Wpadłam w pułapkę nadmiernego konsumpcjonizmu.

Inspiracją do tego wpisu były robione przeze mnie na początku roku porządki w tzw. kolorówce (dla niewtajemniczonych: kosmetykach do makijażu ;)). Przeglądając swoje zapasy odkryłam, że posiadam cztery rozświetlacze. Mógłby ktoś stwierdzić, że to wcale nie tak dużo, ale… ja nie używam rozświetlaczy… Dotarłam również do istnienia kilkunastu szminek, z których większość była użyta raz lub dwa. Zrobiło mi się głupio, bo nigdy nie podejrzewałam siebie o nadmierne kupowanie, a tu proszę… Na szczęście większość z tych kosmetyków była względnie nowa, więc szybko znalazła nowych właścicieli, którym przydadzą się one bardziej, a ja postanowiłam baczniej zwracać uwagę na swoje zakupy.

Czym właściwie jest konsumpcjonizm?

Według Internetu konsumpcjonizm jest postawą polegająca na nieusprawiedliwionym rzeczywistymi potrzebami zdobywaniu dóbr materialnych. Czyli czym? Kupowaniem, które nie wynika z tego, że potrzebujemy czegoś, ale że chcemy mieć to w posiadaniu. To kupowanie często jest impulsywne, nieprzemyślane i zbędne. I choć w momencie nabywania danego produktu odczuwamy radość z jej posiadania czegoś nowego, to zazwyczaj szybko staje kolejnym powszednim, niepotrzebnym przedmiotem w naszym otoczeniu, który przysparza nam wyrzutów sumienia i kurzy się na dnie szuflady.

Skąd właściwie bierze się nadmierny konsumpcjonizm?

Gdybym zadała to pytanie mojej Mamie, to pewnie odpowiedziałaby, że „ludziom w dupach się poprzewracało” ;)… i właściwie miałaby sporo racji.

Moim zdaniem pierwszą i podstawową przyczyną współczesnego nadmiernego konsumpcjonizmu jest ogólna dostępność wszystkiego na wyciągnięcie ręki. Zakupy można robić właściwie wszędzie i o każdej porze dnia i nocy, wystarczy mieć dostęp do Internetu, wpisać w wyszukiwarkę cokolwiek tylko chcemy, kilka kliknięć i już przedmiot może być w naszym posiadaniu. Zakup może zająć dosłownie parę minut. Na większości stron takich jak np. Allegro jest opcja zapisania swojej karty płatniczej, a wtedy ten czas jeszcze bardziej się skraca. Co więcej, centra handlowe są właściwie w każdym mieście albo w jego pobliżu (według Wikipedii w samej Warszawie jest 18 centrów handlowych, a do tego mnóstwo innych mniejszych sklepów, pasaży i bazarków). A skoro tak łatwo jest coś kupić, to często z tego korzystamy. Ciekawe, jak dużo byśmy kupowali, gdyby przed każdym kliknięciem „kup teraz” trzeba było najpierw przez pół godziny, np. odpowiadać na pytania, czy na pewno chcesz to kupić. Można by było się szybko zniechęcić do zakupu i uznać, że wcale tego nie potrzebujemy. Reasumując, kupujemy, bo możemy.

Akt drugi – kupujemy, bo chcemy.

Ludzie chyba w swojej naturze po prostu lubią mieć. Już małe dzieci potrafią obrazić się i wpaść w histerię, kiedy ktoś zabierze im zabawkę, która należy do nich. Jesteśmy wychowani w przeświadczeniu, że posiadanie jest wyznacznikiem sukcesu i prestiżu, każdy chce mieć własny dom, samochód, ładne ubrania i najnowszy model smartfona. Wpisane jest to w nasz żywot i póki zachowujemy rozsądek nie ma w tym nic złego, w końcu warto jest mieć, gdzie mieszkać i czym pojechać na wakacje. Gorzej jednak, gdy kupowanie i posiadanie zaczyna być celem samym w sobie, sposobem na poprawę humoru, czy próbą zaimponowania innym. Możemy się wtedy pewnego dnia obudzić z mnóstwem rzeczy, które wcale nam się nie podobają, nie dają szczęścia, a wręcz przeciwnie: stanowią symbol naszej bezradności, braku umiaru i rozsądku.

Jak walczyć z nadmiernym konsumpcjonizmem?

Na szczęście z tą naszą potrzebą posiadania wszystkiego można walczyć, choć jest to walka trudna i trzeba nastawić się, że nie każdą bitwę wygramy. Szczególnie, jeśli tak jak ja, potraficie wymyślić twarde argumenty, aby swoją chęć przekształcić w potrzebę i usprawiedliwić zakup przed samym sobą. Przekonywanie siebie, że czegoś naprawdę potrzebuję opanowałam do perfekcji! Warto jednak próbować ograniczać nadmierne kupowanie poprzez kierowanie się kilkoma zasadami:

  1. Nie kupuj od razu.

Pośpiech nigdy nie jest Twoim sprzymierzeńcem, o ile nie jesteś w supermarkecie i nie biegniesz po ostatnie opakowanie lodów dla ciężarnej żony w środku nocy. 😉 Zazwyczaj można pozwolić sobie na zastanowienie, czy dana rzecz naprawdę nam będzie potrzebna czy przydatna. U mnie sprawdza się tworzenie swojej Wishlisty, gdzie zapisuję rzeczy, które chciałabym mieć, ale nie są mi niezbędne i mogę się bez nich obyć, takie jak np. biżuteria, lokówka do włosów czy nowa narzuta na łóżko. Te rzeczy trafiają na taką listę na jakiś czas i są w kolejce oczekujących na swój czas. Czasem zdarza się, że po jakimś czasie te rzeczy znikają z tej listy, bo stwierdzam, że jednak już nie chcę ich mieć. Ponadto, jeśli coś mi się spodoba, lub uznam, że fajnie byłoby to mieć, a zobaczę to np. gdzieś w internecie, zapisuję stronę w zakładkach w specjalnym folderze. Co jakiś czas przeglądam te rzeczy i zastanawiam się, czy nadal mi się podobają. Staram się nie kupować niczego pod wpływem impulsu, emocji i pośpiechu.

  1. Planuj zakupy.

Jak już wspominałam we wpisie o planowaniu menu – zakupy spożywcze robię z listą zakupów po uprzednim ustaleniu posiłków na dane dni. Pozwala to ograniczyć nabywanie produktów, które mogą się zmarnować czy zepsuć, zanim zdążę je zużyć. Zawsze się śmieję, że mogę kupić jedną głupotę spoza listy.

Podobnie staram się planować innego rodzaju zakupy, np. ubrania. Kiedyś często zdarzało mi się kupować dany ciuch tylko dlatego, że po prostu mi się podobał. Bez znaczenia było, że nie mam żadnego zestawu, do którego mogłabym go włożyć, albo że mam już kilka ubrań o podobnej czy takiej samej funkcji. Pomocą w tej kwestii mogą być przede wszystkim porządki w szafie, weryfikacja tego, co posiadamy, zastanowienie się, w czym najczęściej chodzimy, jakie ubrania lubimy, jakie stylizacje, można z nich zestawić i dopiero później określenie, czy czegokolwiek, a jeśli tak, to czego, potrzebujemy i wtedy: ewentualne zakupy.

Powyższy sposób może działać też w innych sferach, np. kosmetykach (po co mieć kilka kosmetyków o takim samym działaniu?), gadżetach (laptop, tablet, smartfon, komputer stacjonarny, smartwatch – czy to wszystko, jest potrzebne i wszystkiego używasz?), czy książkach (przeczytaj wszystko, co masz, zanim kupisz kolejne książki), itp. Warto przed zakupami po prostu na chwilę się zatrzymać i zastanowić się.

  1. Poszukuj wyższego celu.

Jeśli powyższe metody niespecjalnie do Ciebie przemawiają, to mam jeszcze jedną: cyferkową. Bezsensowne kupowanie rzeczy, których nie potrzebujesz, to strata pieniędzy, które zarabiasz, często ciężką pracą. Jeśli więc planowanie i wishlisty nie są dla Ciebie, pomyśl o tym od strony finansowej. Oblicz, jak duże środki wydajesz na rzeczy, których wcale nie musisz mieć i zastanów się, na co mógłbyś spożytkować te kwoty. Możesz np. ustalić sobie jakiś cel finansowy, np. daleką podróż, kupno samochodu, mieszkania i za każdym razem, kiedy przyjdzie Ci ochota na kupno czegoś bezsensownego, przypomnij sobie, że przecież odkładasz pieniądze na coś lepszego i wartościowego. Pomyśl, jaką satysfakcję będziesz mieć, kiedy osiągniesz swój cel, a przy okazji nie zagracisz swojego mieszkania!

  1. Czasem pozwól sobie coś kupić.

Nie jestem zwolenniczką radykalnych rozwiązań, a lubię poszukiwać we wszystkim złotego środka. Nie byłabym więc sobą, gdybym kategorycznie zabroniła sobie zakupowych „grzeszków”. Jestem zdania, że skoro życie mamy tylko jedno, to nie można nakładać na siebie milionów ograniczeń, a jednak czasem trzeba po prostu żyć. 😉 Dlatego też uważam, że warto wyznaczyć sobie, np. miesięcznie, konkretną kwotę, którą można wydać na drobiazgi, które po prostu chcemy mieć, a nie mają głębokiego uzasadnienia i nie do końca są nam niezbędne. Niech to jednak będzie niewielka kwota, która sprawi, że nie nakupimy wielkiej liczby bezsensownych produktów, a jednak pozwoli nam „nakarmić” naszą konsumpcyjną naturę.

Muszę przyznać, że słowo konsumpcjonizm to ostatnio bardzo „modny” temat, i chociaż może powoli robi się oklepany, to myślę, że jest to dość istotne zagadnienie. Dajcie znać czy zdarza Wam się robić niechciane lub nieprzemyślane zakupy i w jaki sposób z tym walczycie.

Do następnego!

7 myśli na temat “Pułapki nadmiernego konsumpcjonizmu

  1. Długo i nie na temat Aniu. Nie kupujemy bo chcemy czy możemy. Kupujemy dlatego że taki odruch psa Pawłowa w nas wyrobiono. Kupujemy setki rzeczy zbędnych bo to jest potrzebne panującym nam tzw. Elitom. Bo oni potrzebują jeszcze więcej kasy, aby dalej nas ich własności tresować na, swoją modlę. Dlatego obecnie nievptmridujuhe się wcale rzeczy fmdlugowiexzbych, musi być obrót i pralkę trzeba zmienić co kilka lat. Do tego ogłupiają nad reklamy i tzw. Gwiazdy pełniące rolę niby autorytetów w każdej dziedzinie, począwszy od fryzury skonczywszy na, sznurówkach. No i na koniec, to co najważniejsze, wcale tak być nie musi i nie musimy ulegać. To tylko od nas zależy kim jesteśmy i co chcemy mieć a czego nie chcemy. Wystarczy tylko myśleć częściej niż raz na tydzień, kochana Aniu. 🐱

    Polubienie

    1. ANALIZA WPISU UŻYTKOWNIKA ZIB:

      Zanim przejdę do analizy przytoczę logikę zawartą w treści wpisu:

      1.Zdanie „Wpadłam w pułapkę nadmiernego konsumpcjonizmu” determinuje temat wpisu (tak drogi Zib’ie to autor ma prawo do określenia tematu wpisu, a nie Ty)
      2.Przedstawienie definicji przedmiotu rozważań tj. konsumpcjonizmu
      3.Określenie przyczyn (propozycje autorki wynikające z próby dokonania syntezy rzeczywistości, w skrócie przemyślenia autorki) przedmiotu rozważań tj. konsumpcjonizmu
      3a. Przemyślenie nr 1 – zauważenie, że we współczesnym świecie narzędzia konsumpcjonizmu są rozbudowane „wszystko jest na wyciągnięcie ręki”, internet ułatwia zakupy,
      infrastruktura handlowa jest przeogromna (sklepy są wszędzie!). Wg autorki konsumpcja staje się łatwa, więc „kupujemy bo możemy”
      3b. Przemyślenie nr 2 – określenie, że nabywanie i posiadanie leży w ludzkiej naturze „Ludzie chyba w swojej naturze po prostu lubią mieć”. W wyniku moich przemyśleń trudno się z tym nie zgodzić, ludzie lubili ‚mieć’ jeszcze długo przed erą internetu: piękne pałace wersalu, przepych baroku. Wyraz tej cechy jest dość ugruntowany i
      określony wśród 7 grzechów, o których pięknie pisał Jacek Kaczmarski „Chciwość wczepiła się w siodło i grzebie po sakwach … Tak zbrojni w moce, na które nie ma lekarstwa
      Będziemy nadal stawiać i zwalać mocarstwa”, tak dokładniej myśląc o tym temacie Ania ma rację, ludzie ‚chcą’ mieć, chcą stawiać mocarstwa okryte złotem i przepychem
      4.Propozycja walki z konsumpcjonizmem
      4a – Nie kupuj od razu – przemyśl swoje zakupy
      4b – Planuj zakupy – myśl nad planem zakupowym
      4c – Poszukuj wyższego celu – dokonaj oceny priorytetów zakupowych
      4d – Czasem pozwól sobie coś kupić – typowy psychologiczny trik wykorzystujący mechanizm nagrody

      właściwa analiza wpisu:

      „Długo i nie na temat Aniu.”:

      Hipoteza negatywna, autor hipotezytezy (Zib) w dalszej części wpisu próbuje uargumentować jej zasadność. Na podstawie analizy wpisu, co w treści jest niezgodne z tematem?

      „Nie kupujemy bo chcemy czy możemy. Kupujemy dlatego że taki odruch psa Pawłowa w nas wyrobiono. Kupujemy setki rzeczy zbędnych bo to jest potrzebne panującym nam tzw. Elitom.
      Bo oni potrzebują jeszcze więcej kasy, aby dalej nas ich własności tresować na, swoją modlę.”:

      Argument negujący pkt. 3 wg mojej propozycji agendy wpisu. Zib nie wyjaśnia dlaczego uważa, że zdanie autorki jest błędne. Następuje natomiast prezentacja przemyślenia Ziba pt. kupujemy bo jesteśmy tresowani przez elity. W tym miejscu mogę przyjąć metodę Ziba „nie kupujemy, bo jesteśmy tresowani przez elity, kupujemy bo mamy pieniądze” – co do zasady ta wypowiedź jest logicznie równa wypowiedzi Ziba. Jednak w przeciwieństwie do Ziba postaram się w przyzwoity sposób ocenić wypowiedź, co do zasady zgadzam się z tym, że są grupy, którym napędzanie konsumpcji pasuje, grupy te potrzebują wytworzyć narzędzia, aby konsumenci mogli konsumować łatwo, potrzebują dać możliwość konsumowania, potrzebują osiągnąć sytuację opisaną w pkt 3a. Pkt 3b. już uargumentowałem, jednak może w tym punkcie dam Zib’owi szansę określenia dlaczego wg Niego ten punkt jest niezasadny? Wg Ziba elity chcą kasę, wg Ani ludzie lubią ‚mieć’ – zaskakująco spójne.

      „Dlatego obecnie nievptmridujuhe się wcale rzeczy fmdlugowiexzbych, musi być obrót i pralkę trzeba zmienić co kilka lat.”

      Jaki jest wpływ konsumpcjonizmu na proces produkcji? Trochę poza tematem 🙂

      „Do tego ogłupiają nad reklamy i tzw. Gwiazdy pełniące rolę niby autorytetów w każdej dziedzinie, począwszy od fryzury skonczywszy na, sznurówkach.”

      Ponownie pkt 3a – narzędzia łatwego robienia zakupów, potrzebne wspomnianym ‚elitom’

      „No i na koniec, to co najważniejsze, wcale tak być nie musi i nie musimy ulegać. To tylko od nas zależy kim jesteśmy i co chcemy mieć a czego nie chcemy. Wystarczy tylko myśleć częściej niż raz na tydzień, kochana Aniu.”

      Wcale nie musimy ulegać konsumpcjonizmowi, tak to jest określone w pkt 4. jest tam też cała masa przemyśleń, chyba Ania myśli jednak częściej niż raz na tydzień 🙂

      Panie Zib, analizując Pana wpis określam swoją opinię. Nie umie Pan przedstawić argumentów negujących czyjeś zdanie, korzysta Pan z negacji i wypowiedzenia swojego zdania, bez nawiązania do tematu wątku. Pana wypowiedzi przechodzą obok tematu wpisu, brak też logicznego łączenia wątków. Mam wrażenie, że albo Pan nie czyta, albo czyta bez zrozumienia, a następnie przedstawia swoją opinię jako jedyną słuszną, określając, że „wystarczy pomyśleć”, jednocześnie starając się logicznie przedstawić wartość logiczną Pana wypowiedzi ma ona cechy braku przemyślenia jej konstrukcji … lub też co gorsze sama myśl jest nielogiczna

      Miłego dnia,
      Kucharekpierwszy.

      Polubienie

  2. Przed każdym zakupem nowego ubrania zawsze robię przegląd szafy (choćby w głowie), by zobaczyć czy mam coś, co będzie do tego pasowało. I trzymam się zasady, kupujesz jedno oddaj dwa, nie noszone przez rok. Natomiast trudniej nie ulec zakupom czegoś zbędnego w markecie czy w kosmetycznym. Trzeba się pilnować na każdym kroku 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  3. Kiedyś kupowałam masę kosmetyków. Teraz zdecydowanie poszłam po rozum do głowy. Kupuję tylko to co się kończy lub jeśli jest naprawdę dużo obniżona cena, a wiem że dany kosmetyk będzie mi się wkrótce kończyć. I czasem warto wydać trochę więcej na coś co jest mega wydajne. A szminkę mam jedną! Ale za to 3 bronzery. Uwielbiam bronzery.

    Polubienie

Dodaj komentarz