Czego nauczyła mnie kwarantanna w 2020 roku?

Minęły ponad dwa miesiące, odkąd nasza rzeczywistość wywróciła się do góry nogami. Powoli adaptujemy się do życia od nowa. Wróciły galerie handlowe, niebawem będzie można pójść do fryzjera, kosmetyczki czy nawet do restauracji. Nieśmiało chcemy, żeby było jak dawniej, choć na razie jeszcze z zasłoniętymi twarzami. Pragniemy normalności i szybkiego zapomnienia o tym, co się wydarzyło. Na przekór chęci schowania całej tej epidemii gdzieś głęboko i wyparcia jej ze świadomości, postanowiłam poszukać w niej sensu. A najlepszym sensem trudnych przeżyć jest dla mnie nauka. Dlatego dziś chciałam opowiedzieć o czterech rzeczach, których nauczyła mnie kwarantanna związana z koronawirusem w 2020 roku.

  1. Elastyczności i umiejętności weryfikacji i zmiany planów.

Moje plany na marzec i kwiecień były zupełnie inne. Miały być ciekawe spotkania, fajne wyjścia, może jakiś wyjazd. To wszystko okazało się niemożliwe i na początku miałam ochotę tupnąć nogą, usiąść, skrzyżować ręce i obrazić się na cały świat, że nie mogę robić tego, co chcę. Na początku ta wizja nawet nieco mnie skusiła. Szybko jednak przyszło otrzeźwienie – obrażając się i nic nie robiąc, za kilka miesięcy będę mieć poczucie, że zmarnowałam ten czas siedząc bezczynnie. Wobec powyższego, wykreśliłam z zeszytu rzeczy niemożliwe do realizacji w aktualnym czasie i odłożyłam je na przyszłość, zastępując je kilkoma nowymi rzeczami i ciekawymi projektami. Odkryłam dawno zapomniane hobby na nowo, kilka rzeczy dokończyłam, kilka rzeczy zaczęłam, wzięłam też udział w ciekawym 30-dniowym wyzwaniu u Edyty z bloga Edytazajac.pl. Już wiem, że przy podsumowaniu roku nie stwierdzę, że ten czas był stracony, ale że wykorzystałam go najlepiej, jak potrafiłam.

  1. Dostosowywania swoich planów do aktualnej sytuacji i próby realizacji ich także w mniej komfortowych warunkach.

Poza zmianą części planów, które ze względu na panującą sytuację na świecie, były niemożliwe do zrealizowania, zostały mi też rzeczy, których realizacja była nieco trudniejsza, ale w pewnym stopniu możliwa do realizacji lub podejmowania kolejnych kroków. Pandemia ograniczyła np. w znacznej mierze moje ulubione aktywności sportowe, m.in. jeżdżenie na rowerze czy wycieczki do lasu. Większość czasu oczywiście spędziłam na przeklinaniu niemożności wyjścia z domu, ale w między czasie zaczęłam bardziej regularnie niż zazwyczaj praktykować jogę, żeby mieć chociaż namiastkę jakiegokolwiek ruchu. Spacery i oddychanie świeżym powietrzem zamieniłam na siedzenie na balkonie owinięta w szalik, z czapką na głowie i opatulona szczelnie w dwa koce i z kubkiem gorącej herbaty. Nasze zwyczajowe zakupy dwa razy w tygodniu zamieniliśmy na większe zakupy raz na 7-10 dni i całkiem się to sprawdziło. Doszłam w tym wszystkim do wniosku, że większość rzeczy można ogarnąć i poukładać nawet w tych trudnych warunkach, jeśli się tylko wykorzysta kreatywność i odrobinę chęci.

  1. Mocy równowagi pomiędzy aktywnością psychiczną a fizyczną.

Kiedy zaczęła się ta cała sytuacja i było już wiadomo, że trzeba będzie siedzieć w domu, miałam piękny (i jak się okazało – nierealny) pomysł, że przeznaczę ten czas na nadrabianie wszystkich zaległości książkowych i blogowych, pouczę się mnóstwa nowych rzeczy, napiszę wpisy na bloga na zapas i w ogóle porobię wiele rzeczy, które nie wymagają wyjścia z domu.  😉 Bardzo szybko okazało się, że praca umysłowa bez żadnego wysiłku fizycznego jest bardzo trudna: szybko robiłam się zmęczona, zirytowana, brakowało mi kreatywności, motywacji i chęci, co prowadziło do ogólnego „rozmemłania”. To był mój czas pokornego docenienia długich spacerów do lasu, jeżdżenia na rowerze i ogólnej aktywności. Okazało się, że jest mi to potrzebne nie tylko dlatego, że „trzeba” się ruszać, żeby wciąż mieścić się w drzwiach, ale że jest to niezbędne do produktywnej pracy umysłowej. Dodatkowo, uświadomiłam sobie, że polubiłam wysiłek fizyczny i kiedy został on ograniczony, bardzo mi go brakowało. To była cenna i ważna lekcja.

IMG_20200517_115843

  1. W obliczu kryzysu mamy to, co wypracowaliśmy w czasach spokoju.

Mimo, że przez dwa miesiące nie widywałam się praktycznie z żadną rodziną i przyjaciółmi, nie odczuwam skutków odosobnienia. Mocne i dobre relacje ze wspaniałymi ludźmi, których mam wokół siebie, pozwoliły mi zachować względny spokój i mieć wsparcie w trudnych chwilach. Przyczynił się do tego na pewno Internet, który daje możliwość rozmów wideo i zobaczenia bliskich, którzy są oddaleni. Pomogły też świąteczne przesyłki ze smakołykami od rodziny, bo święta w tym roku spędzaliśmy oddzielnie. Warto dbać o tych, których kochamy, szczególnie w momentach, kiedy jest dobrze, abyśmy w momentach, kiedy jest źle, mieli kogoś, kto pomoże nam wstać. Doceniam bardzo swoich bliskich i to, że są ze mną!

Dajcie znać, co myślicie o takim podejściu do pandemii. Mam nadzieję, że Wam też ta sytuacja przyniosła jakieś korzyści, nauki lub przemyślenia. Czekam na komentarze.

Co nas nie zabije, to nas wzmocni! 😉

8 myśli na temat “Czego nauczyła mnie kwarantanna w 2020 roku?

  1. Początkowy czas izolacji nie był łatwy, ale faktycznie dało się go później jakoś oswoić 😉 Choć bez wychodzenia z domu, na dłuższą metę, przyszłoby zwariować.. Relacje udało się podtrzymać, porobić porządki w szafach, a i poćwiczyć przed kanapą także. Mimo wszystko psychika dostała w kość i pamiętam, że i ja miałam chęć krzyczeć i tupać nogami z żalu za wszystkimi planami, które musiały pójść w odstawkę. Ale nic to, oby zdrowie do świata wróciło, to i nowe plany się pojawią 🙂 Trzymam kciuki za Twoje i ściskam serdecznie!

    Polubione przez 1 osoba

  2. Myślę że nauczyło nas niewiele, w zasadzie poza pozbyciem się resztek indywidualnosci to niczego!
    W dodatku utwierdziło w przekonaniu że do rządów zawsze dostają się najgłupsi i najpazerniejsi, choć w tym przypadku w konkurencji jest jeszcze gorzej .
    No bo jak inaczej rozumieć że raz jakiś wybitny minister twierdzi że maseczki są szkodliwe, a dwa tygodnie potem, gdy już jego rodzina i znajomi weszki w interes maseczkowo-rekawiczkowy, że są niezbędne.
    W dodatku ten sam 8diota twierdzi że normalne wybory mogłyby może odbyć się za dwa lata, a jego kolega, chyba jeszcze głuszy z choć to wydaje się niemożliwe zapowiada masowy rozrost przepadków zarażenie poprzez upieranie się przy kretyńskich egzaminach, jednocześnie zwalniając z nich zeszłorocznych maturzystow, którzy nie zdali.
    Nigdy nie oczekiwałem od tej kasy mądrości ale przynajmniej mniejszych skłonności samobójczych!
    Według danych statystycznych w dwóch zapowiadanych egzaminach weźmie udział około 2-3 tysięcy nosicieli. Z tego może być nawet kilkadziesiąt tysięcy nowych zachorowań. I już nawet nie chodzi o biednych ludzi, bo to każdemu rządowi wisi lecz o to że jeśli ktoś wskaże choć jeden przypadek że ktoś zaraził się na takim egzaminie to prawica przez następne sto lat nie powróci do władzy, a odejdzie z niej bardzo gwałtownie.
    To wszystko to jeszcze nic, bo również nie nauczyliśmy się słuchać mądrzejszych i reagować chociażby na fakty, bo o ich przewidywaniu nawet nie wspominam.
    Najlepsi znawcy tematu, naukowcy spoza klanu rekawiczkowego wyliczyli już że ten CYRK JUŻ KOSZTUJE NAS, HAKATOMBĘ, A BĘDZIE JESZCZE GORZEJ.
    KORONOWIRUS, PRAWIE TEN SAM(!) jest znany co najmniej od 70 lat. Wiadomo że atakuje w 99 %ludzi starych i schorowanych. Dowadza tego choćby dane z Florydy, USA czy Włoch i Hiszpanii czy GB.
    Poza tym już teraz wzbudzona przez kretynow panika spowodowała gwałtowny wzrost neric lękowych, idacyza tym samobójstw, oraz na dokładkę wzrost chorób związanych z brakiem ruchu i dostępu do świeżego powietrza!
    Dalekbedzie tylko gorzej i w ten, a nie inny sposób KORONOWIRUS zabije MILIONY, A RACZEJ ICH SETKI.
    Co żarem należało zrobić?
    Nic, tylko uspokajać a nie 2zburzac nastroje, a chronić i bardzo delikatnie izolować tylko tych najbardziej podatnych, czyli osoby schorowane i starsze. Oczywiście bez tych pieprzonych rękawiczek i maseczek.
    Mam nadzieję że toto nauczy nas tylko choćby jednego. Tego aby nie udać i ciaglr(CAŁY czas) kontrolować naszych WYBRAŃCÓW, jedyną formą kontroli jest możliwość zwolnienia ich w każdym momencie. Zatem tylko RADYKALNA ZMIANA SYSTEMU I ORDYNACJI WYBORCZEJ UCHRONI NAS PRZED TRAGICZNYMI KONSEKWENCJSMI RZADOE IDIOTOW, w przyszłości. Oczywiście jeśli, w co wątpię, się uda! 😻

    Polubienie

  3. Kurcze, dla mnie to niesamowicie dobry rok. Oczywiście współczuję wszystkim, którzy ucierpieli, ale mnie ta samotność, odcięcie od świata, zmobilizowały do założenia na przykład bloga 🙂

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz